„Przeszłość powraca,
jest coraz bliżej, aż w końcu staje ze mną w oko w oko...”
Cień był coraz bliżej.
A ja stałam sparaliżowana strachem przed tym, co mnie czeka. Oprócz
mrugania oczami nie byłam w stanie wykonać żadnego innego ruchu.
Po sylwetce poznałam, że zbliżająca się do mnie osoba jest
kobietą, dość szczupłą, ale niebyt wysoką. Przez delikatną
poświatę światła, która rzucała jedyna lampa, dostrzegłam, iż
owa kobieta ma ma krótkie, blond włosy. Od razu skojarzyłam kto to
może być. To Phebe Benfield-
dyrektor domu Dziecka. Ale wtopa!- pomyślałam. I co ja mam teraz
zrobić? Zacząć się tłumaczyć, przepraszać, czy po prostu stać
i udawać, że nic się nie stało. Każda z tych rzeczy nie
wydawałam mi się dostatecznie dobra. Zaczynałam się bać!
Nieco speszona tym, że
zostałam nakryta spuściłam głowę i czekałam na „kazanie”,
ale ono nie nastąpiło. Chcąc zobaczyć wyraz twarzy dyrektor,
podniosłam wzrok. Lecz widząc jej twarz, niewyrażającą żadnych
emocji, puste oczy, można by powiedzieć martwe, takie nie ludzkie,
przeraziłam się jeszcze bardziej. Kobieta przyglądała mi się
niby to bez zainteresowania, jednak w jej oczach, a raczej ślepiach,
bo teraz takowymi były, dostrzegłam nudę ciekawości.
Patrzyłam tak na nią dalej lecz mi przerwała.
- Isabello!- wysyczała-
otwórz proszę drzwi- dodała szorstkim nieprzyjemnym, nosowym
głosem, gdyby miał on inną barwę, bardziej przyjazną,
pomyślałabym, że chce ze mną spokojnie, w przyjemnym tonie
porozmawiać. Ale jej głos, jego brzmienie, zdradzało jej zamiary.
Złe zamiary...
Stając na miękkich
nogach przekręciłam lekko klucz. Wchodząc automatycznie
zaświeciłam światło, z racji, iż pomieszczenie było małe
przeszłam kilka kroków próbując zachować między mną, a Phebe
jakikolwiek dystans. Stałam już na środku pokoju, drzwi wydały
charakterystyczny głuchy odgłos, oznaczający ich zamkniecie.
Mój pomysł z dystansem
palił się na panewce. Dyrektor zmierzała w moją stronę nadal
siłując się na pusty wyraz twarzy, ale wiedziałam, że to tylko
gra. Odległość między nami zmieszała się coraz bardziej, a
grymas widniejący na twarzy Panny Benfield stawał się coraz
bardziej okrutny, wręcz zwierzęcy. Całkowicie sparaliżowana
strachem czekałam na dalszy ciąg wydarzeń. Moje ciało przebiegały
zimne dreszcze, objaw strachu i bezradności. Osoba, która
doprowadzała mnie do takiego stanu właśnie stanęła na wprost
mnie i przyglądała się z politowaniem, odrazą, obrzydzenie, może
nawet i z litością, ale nie jestem pewna, gdyż szybko spuściła
wzrok.
- Gdzie byłaś?- spytała
lodowatym, wymagającym natychmiastowej odpowiedzi tonem.
- Yyy... chciałam
obejrzeć dokładnie ośrodek- skłamałam, ale że byłam słabym
kłamcą od razu zrozumiała, że prawda jest inna.
- Taa... i to oglądanie
ośrodka tak cię zmęczyło, że wyglądasz jakbyś maraton
przebiegła?- spytała z wyraźna ironią, jednocześnie przerywając
na chwilę, by potem wrzasnąć ile siły w głosie- NIE OKŁAMUJ
MNIE SMARKULO!!!
- A...
ale... ale ja nie kłamię- powiedziałam jąkając się.
-
Nie kłam!- prawie, że wrzasnęła. Wtem już nie grała opanowanej,
dała upust wszystkim emocjom, patrząc na mnie wręcz sapała, a jej
twarz poczerwieniała ze złości. Odruchowo chcąc uciec, zaczęłam
się cofać do tyłu lecz niestety po kilku krokach napotkałam na
przeszkodę. Ściana. Dyrektor powolnymi krokami zmierzała w moją
stronę, a na jej ustach majaczył okrutny uśmiech. W końcu stanęła
ze mną oko w oko i przez zaciśnięte zęby zaczęła mówić-
- Nie będziesz mnie
okłamywać! Zrozumiano?!? Nigdy!- mówiła, a raczej krzyczała
głosem nie zanoszącym sprzeciwu. Na zwieńczenie swoich słów
otwartą dłonią uderzyła mnie w policzek, który z upływem sekund
zaczynał niemiłosiernie piec, a ból jaki spowodowało uderzenie,
sprawił, iż po moim policzku spłynęła samotna łza. Prawdę
mówiąc, gdybym nie walczyła ze samą sobą spłynęło by ich
więcej, ale nie chciałam mojemu oprawcy dać płytkiej satysfakcji.
Phebe nadal mierzyła mnie wzrokiem i przecinała mnie na wskroś.
Muszę być silna, muszę być silna- uparcie
powtarzałam sobie w głowie, muszę, bo jeżeli okażę słabość
ona zrozumie, że mam słaby charakter, a wtedy już nie będzie
odwrotu będzie się nade mną znęcać dzień w dzień, tak jak moja
matka. Nigdy więcej nie popełnię tego samego błędu, nie okażę
własnej słabości! Spojrzenie dyrektor nadal mnie lustrowało,
sprawdzał każdy mój ruch, nawet mrugniecie oka... choć trwało to
tylko kilka sekund czułam jakby była to wieczność. Phebe
nareszcie odwróciła się, ruszyła w kierunku drzwi i wyszła, lecz
ja nadal stałam jak sparaliżowana, serce biło jak oszalał, a
policzek piekł coraz bardziej.
W
końcu się zreflektowałam i postanowiłam pójść wziąć
prysznic. Ciepły strumień wody oblewał całe moje ciało, a
truskawkowy żel pod prysznic koił zmysły i dozował targające mną
emocje. Tyle zdarzyło się jednego dnia, niby pozornie zwyczajna
przeprowadzka do Forks, a znów ten koszmar sprzed dwóch miesięcy
powrócił. Teraz przez moją głowę przewijał się raczej smutny,
korowód wspomnień z dzisiejszego dnia, który sprawił, że jeszcze
przez chwilę targały mną różne emocje, aż ostatecznie
wyciszyłam się i zdecydowałam wyjść spod prysznica, a następnie
położyć się spać. Jednak przed tym postanowiłam, że umyję
zęby, wysuszę włos i nałażę na lekko, lekko jak dla mnie, bo
bywało już gorzej, napuchnięty policzek specjalny krem, by nie
pojawił się obrzęk lub siniak. Zawsze na wszelki wypadek miałam
taką maść przy sobie by w razie, jakby Renn podczas bicie mnie,
podbiła mi oka albo inną, widoczną część. Skończywszy
wszystkie wcześniej zaplanowane czynności położyłam się na
niezbyt wygodnym łózko i zasnęłam.
Obudził mnie dopiero trzask zamykanych drzwi...
____________________________________________________________________
Wybaczanie mi, że tak późno dodaję wpis i że jest on taki krótki... prawdę mówiąc pierwotna część tego rozdziału miała wyglądać zupełnie inaczej, ale ostatecznie ją zmieniła i powstało to "coś" zapisanie powyżej, nie jest on zbyt ciekawy, szczerze to wcale, a wcale mi się on nie podoba i nie zdziwię się, jeżeli większość z was mnie skrytykuje, cóż na waszym miejscu zrobiłabym to samo!
PS.: następna część rozdziału V zastanie dodana na dniach, już nad nią pracuję i obiecuję, że tam pojawi się ktoś z rodziny Cullen!- lecz od razu dementuje wszelkie plotki to nie będzie Edward, on się pojawi ale troszkę później, mam nadzieję że jesteście cierpliwe <3 :dd
Aaaa...
i jeszcze chciałam was zaprosić na pewien blog, który nie dawno
odkryłam, a jego autorce obiecam, że pomogę go rozpowszechnić,
więc proszę was o odwiedzeni go i dodanie komentarza... jest to
całkiem inna historia Belli i Edwarda, ale już bez owijania w
bawełnę podaję wam link do niego:
http://b-i-e-inna-historia.blog.onet.pl/
Marta :*
To ja Kalia :) Bardzo ci chce podziękować za to co dla mnie robisz. Nawet nie wiesz jak bardzo jestem ci wdzięczna. Przeczytałam twojego bloga i jestem pod wielkim wrażeniem. Bardzo mi się podoba i uważam że jesteś świetna w tym co robisz :) Jednak przede wszystkim bardzo, ale to bardzo jeszcze raz ci dziękuje. Dzięki tobie pisanie znów jest dla mnie najważniejsze. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńNie ma za co dziękować! Po prostu masz prawdziwy talent i szkoda byłoby go marnować :D
Usuńsuper rozdział !! Tylko strasznie smutny !!! Szkoda mi Belli !!! I o matko !! Boże !! Niech Cullenowie lub obojętnie kto niech ją stamtąd wyciągnie , bo nie mogę znieść czytania o jej sumtku. Strasznie mi jej szkoda !! Dziewczyno zrób coś z tym jak najszybciej :/ http://byc-soba-to-trudna-rzecz.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBoże!Ta dyrektorka...No...Brak słów.Niech ktoś jej pomoże!Ja tu czekam na Edka! Ech..Nie będę się rozpisywać z komentarzem bo lenia mam.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn i życzę weny.
Pozdrawiam.
Ola
Co za dyrektorka! Nie mogę się doczekać pojawienia Cullenów. Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńTy chyba sobie żartujesz ten roździał jest genialny,a dyrektorka to psychopatka.Ty w niezwykły sposób potrafisz wzbudzać emocje które tam są i które targają bohaterami.Kocham twoje bloga.Dzięki za komentarz na moim blogu.Jeżeli chcesz być powiadywana o moich nextach napisz mi swój email a ja ci napisze.
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM BELLE
a i zapraszam na mojego bloga http://my-suffering-and-twilight.bloog.pl
UsuńGówniana dyrektorka. ;/
OdpowiedzUsuńPosiadasz zajebistego bloga ;]
Świetny rozdział ♥
rozdział fajny
OdpowiedzUsuńczekam na nn
Życze weny
Rose:-)
zaje***** rozdział czekaam na nn
OdpowiedzUsuńkiedy bendzie nn
OdpowiedzUsuńCudo.
OdpowiedzUsuńZałożyłam nowego bloga
http://bella-na-wysokich-obcasach.blogspot.com/
Czekam na nn.
Jagoda :*
cudo i jeszcze raz cudo nie miem sie doczekac nn
OdpowiedzUsuńRenesmee535
Opowiadanie bardzo interesujący cieszę się , że zaprosiłaś mnie na niego przez mojego bloga www.foreverlife.crazylife.pl , przeczytałam je jednym tchem , z niecierpliwością czekam na nn , pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzieki za komenatrz u mnie, wpadlam i jestem pod wrazeniem, piszesz siwtnie. :) Jeśli masz ochotę, to zapraszam Cię na drugi rozdział mojego nowego opowiadania : na-drodze-do-szczescia.bloog.pl. Będzie mi miło zobaczeć twój komentarz pod dwójeczką. :-) Pozdrawiam, Jaga20098 :*
OdpowiedzUsuńWciąż próbuję się przekonać, ale z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej chce mi się śmiać. A jeszcze jak na złość zaśmiecasz spamem właściwie wszystkie dobre blogi, które czytam. No cóż, przynajmniej to potrafisz.
OdpowiedzUsuńPlus za to, że przynajmniej pozbyłaś się tych okropnych kropek przy dialogach - szkoda, że tylko w tym rozdziale. Poza tym, pomijając to, że z Belli zrobiłaś wystraszoną ofiarę losu, czy tak trudno opisać emocje, że aż pogrubienie w wypowiedziach trzeba stosować? Jeśli masz jakąś książkę, gdzie to się praktykuje, pokaż mi proszę, bo aż ciekawa jestem.
Znów nie czuję się zachwycona. Mam jedynie nadzieję, że nie zjedziesz charakteru Cullenów, tak jak wszystkich tych innych postaci, które wprowadziłaś do tej pory i które - notabene - moim zdaniem wcale charakterów tutaj nie mają. Aż się boję, a pani Meyer pewnie by się przywróciła, gdyby dowiedziała się co się dzieje z jej historią.
No cóż, zobaczymy co będzie dalej. Może w końcu coś się wydarzy, bo jak na razie jestem rozczarowana.
Nessa.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńEj no, a już myślałam, że bd lepiej... Znaczy, chodzi mi o to, że weselej, czy coś ;) A tu taki koszmar z tą babą. :( Normalnie aż mi się smutno zrobiło ;(
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, to już trochę mam dość tego smutku i rozpaczy itd. Niech się wreszcie stanie coś POZYTYWNEGO! Please!
Wielu z czytelników bloga prosi o coś pozytywnego, a więc obiecuje wam że jest to jeden z ostatnich takich smutnych rozdziałów, jeszcze jeden góra dwa rozdziały :d :*
OdpowiedzUsuńMarta <3
No ^^ Jupila!
UsuńCiekawe .... :)
UsuńŚwietne!! Normalnie meeeega <3 Ja tez jestem jedna z tych czytelniczek, ktore prosza o "cos pozytywnego", chociaz tego typu (te smutniejsze) rozdzialy tez bardzo lubie :D
OdpowiedzUsuńWenki zycze i czekam na NN :)
Zapraszam na
http://love-hope-and-weihe.blogspot.com/
sa tez nowe notki na
http://equinox-my-renesmee-story.blogspot.com/
Zajebisty ^^
OdpowiedzUsuńhttp://milosc-swiata.blogspot.com/2013/03/duzo-pisania-czytac-czytac-3-zapowiedz.html
Zapraszam do siebie
Kurcze smutno tu :< A gdzie Edzio?? Mam nadzieję, że się wreszcie pojawi :)) Życzę weny :) U mnie na blogu pojawił się nowy rozdział, zapraszam :) -> http://isabella-marie-swan-dziewczyna-idealna.bloog.pl
OdpowiedzUsuńciekawi mnie dalsza część ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na nn http://xdulceamorx.blogspot.com/ ;D
Podziwiam i szanuje ;D Bella bita? To ciekawe. Zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńObczaj-ten-motyw.blog.onet.pl
Jest to akcja Zmierzchu, że strony Jaspera i Alice.
Zwierzak
kiedy bendzie nn ??
OdpowiedzUsuńA jednak nie trafiłam, kurcze, jaki koszmar z tą babą, no daj spokój, pierw matka, później pojebane plastkiowe BFF, a teraz dyrektorka.
OdpowiedzUsuńLece dajej :*