„Moje
życie jest jak śnieg
Czemu
jak śnieg?- ktoś mnie spyta-
bo
śnieg jest biały,
bez
koloru,
bez
wyrazu.
Takie
też jest moje życie;
smutne,
przykre, bez wyrazu, bez sensu.”
Siedzę
w niezbyt dużym pokoju, który od prawie dwóch miesięcy mogłam
nazywać swoim pokojem; znajduje
się on w Ośrodku dla Nieletnich. Placówka ta ma swoją siedzibę w
Phoenix, w moim pięknym, wiecznie słonecznym mieście.
Przeprowadziłam się tu 15 lat temu z moją mamą, gdy miałam 2
latka i tak tu już zostałam i zastanę... ale tylko do jurta.
Co
będzie jurto??? Jutro mija dokładnie dwa miesiące odkąd trafiłam
do ośrodka, a zgonie z Prawem Federalnym Stanu Arizona, jeśli w
ciągu dwóch miesięcy nikt z bliskich, rodziny, znajomych, osób
trzecich nie podejmie się sprawowanie władzy rodzicielskiej nad
osoba nieletnią przebywającą na terenie Ośrodka dla Nieletnich,
osoba ta trafia do dom dziecka... tak mówi prawo i tak też się
stanie ze mną. Jutro zostanę przeniesiona do Domu Dziecka w Forks.
Czemu akurat do tej małej mieściny w północno-zachodniej części
Stanów Zjednoczonych, leżącej u podnóżu gór Olimpic? Jadę tam,
ponieważ ośrodek w Phoenix, do którego miałam trafić spalił
się, oczywiście nie nastąpiła to samo z siebie oficjalna wersja
Policji i Straży Pożarnej brzmi: „(...) pożar wybuch na wskutek
zwarcia instalacji elektrycznej, której stan pozostawiała wiele do
życzenia.” Taka jest wersja oficjalna lecz prawda jest zupełnie
inna, wciąż słychać pogłoski, że ogień wybuchł z winy jednej
z przebywających tam wychowanek, otóż to ona, nijak Emma Hod-son,
podłożyła ogień; będąc pod wpływem środków odurzających. A
to płytka teoria ze zwarciem instalacji została wymyślona przez
dyrektor tej placówki, by nie zszargać sobie tak dobrej opinii.
Skąd to wiem? Po pierwsze trąbią o tym wszystkie media w USA, po
drugie kilka dni temu posłyszałam rozmowę dwóch opiekunek, jedna
z nich, z tego co sama wydedukowałam- dobra znajoma dyrektor Domu
Dziecka, a po trzecie jakiś ambitny dziennikarz śledczy prowadził
śledztwo na własną rękę i wczoraj wieczorem jego wyniki zostały
przedstawione w CNN. Wszystkie moje i innych domysły znalazły tam
swoje potwierdzenie.
Ale
wracając do tematu po spłonięciu ośrodka, wszyscy jego
podopieczni i wszyscy ci co mieli w najbliższym czasie tam trafić-
w tym i ja- zostali porozsyłani do innych placówek wychowawczych w
całym kraju. A ja niestety trafię do Forks...
Z
rozmyśleń wyrwał mnie miły kobiecy głos- Marie- opiekunka z
Ośrodka.
- Bello,
już czas się pakować- powiedziała z troską w głosie, tylko ona
i pani psycholog wiedziały, ze nie chcę wyjeżdżać do Forks.- Dobrze, zaraz zaczynam- powiedziałam cicho, a ona obdarowała mnie ciepłym uśmiechem i wyszła cicho zamykając dziwi. Mam dwie gadziny na spakowanie się, tyle pozostało do kolacji, na której obecność jest obowiązkowa. Postanowiłam zacząć od razu, trochę tych rzeczy miałam, gdyż po śmierci matki z domu zabrałam prawie wszystko co należała do mnie.
Po
zakończonej pracy zeszłam na kolację, niby wszyscy wiedzieli, że
jutro o 6.30 wyjeżdżam i już pewnie nigdy się nie spotkamy, ale
nawet nikt do mnie nie podszedł by się pożegnać, czy życzyć
miłej podróży. Nigdy nie miałam przyjaciół i mam dziwne
przeczucie, że tak już pozostanie... A
może jednak nie, Bello- podpowiadał cichy głosik w mojej głowie-
wystarczy w siebie uwierzyć!!! Wystarczy w siebie uwierzyć!!!-
dudniało w mojej głowie niczym echo.
I
z tym dudniącym, w głowie zdanie zasnęłam...
___________________________
Oto pierwszy rozdział, mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu... to takie jakby małe wprowadzenie do historii którą chce na tym blogu przedstawić...
Pozdro Marta ;DD
Och, pięknie. Bella w osrodku dla nieletnich? Ciekawe...Czy dobrze mysle? Jak przeprowadzi się do Forks to adoptuje ją rodzina Cullenów? Och pisz szybko. To takie ciekawe! Ja sama też pisze, tylko mam teraz zastuj, może masz jakieś pomysły na bloga? Przydały by mi się. No, ale pisz szybko bo zwariuje!! Och, i się rozgadałam ;)
OdpowiedzUsuńNiestety aktualnie nie mam żadnego pomysłu ;//. Ale ZAWSZE możesz liczyć na moją pomoc!!!
Usuńrozdział pierwszy super
OdpowiedzUsuńczekam nieicerpliwie na nn
Życze weny
Rose:-)
Ps.: to blog mojej najlepszej przyjaciółki zapraszam:D
http://historia-klanu-cullen.bloog.pl/
Cóż, ślicznie...
OdpowiedzUsuńAż mi się tak smutno zrobiło na końcu
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe
Pozdro Nikki ;D
Pomysł z domem dziecka jest całkiem fajny.mam nadzieje że Samotna Bella znajdzie przyjaciół w nowym miejscu zamieszkania.Oczywiście mam nadzieje że tymi przyjaciółmi będą Cullenowie a w szczególności Edward.Rozdział oczywiście świetny. Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńKurcze cudo. ;D Już nie mogę doczekać sie nn.!!
OdpowiedzUsuńCałusy Beata ;**
Fajnie się zapowiada. :D
OdpowiedzUsuń~Katherina
Och, własnie wiem. Wszystko napisałam dobrze ale tak wyskakuje. Będę musiała posprawdzać, ale nie teraz :)
OdpowiedzUsuńJuż wszystko działa :) Oli vcia złota rączka wszystko naprawi ;)
UsuńHej, kochana!
OdpowiedzUsuńNa blogach moich, to jest Bells Cullen-Swan i Rosy są NN :
http://me-and-my-prince.blogspot.com/
http://milosc-jest-nadzieja-na-lepsze.blogspot.com/
Zapraszamy Serdecznie ;3
Hejka, bardzo podobają mi się twoje rozdziały. Mam nadzieję, że będziesz pisać regularnie, bo będę tu zaglądać.
OdpowiedzUsuńJesteś u mnie w polecanych. Zapraszam do mnie. http://twilight-saga-aleks-green.piszecomysle.pl/
Pozdrawiam i życzę weny.
Jezuuuuuuu, dziewczyno jak ty piszesz? No jak ja się pytam? nie wiesz? to ci powiem - zajebiście!!!Już po pierwszym rozdziale się zakochałam.
OdpowiedzUsuńMam nadizeję, że Bells szybko znajdzie przyjaciół. A wiersz o śniegu na początku też b. fajne
Belle :*